Skąd dowiedziała się pani o badaniu klinicznym szczepionki przeciw Covid-19 wśród dzieci?
Gdy urodziła się moja pierwsza córka, nasz lekarz prowadzący skierował nas na szczepienia do pani profesor Hanny Czajki, która jest pediatrą i specjalistą chorób zakaźnych. Zdecydowaliśmy się wtedy na udział w badaniu klinicznym nad innym preparatem - szczepionką 6-walentną. Gdy na początku tego roku dowiedziałam się od pani profesor o badaniu klinicznym szczepionki przeciw Covid-19 to od razu zgodziłam się na zgłoszenie do niego mojej córki.
Nie było obaw?
Oczywiście, że pojawiły się obawy. Był to nowy preparat, nowa szczepionka. Przy każdym badaniu klinicznym są jakieś obawy. Ale jeszcze przed szczepieniem moim i męża przeglądnęliśmy literaturę medyczną w poszukiwaniu informacji na temat nowego typu szczepionek (mRNA). Ponadto rekomendacja prof. Czajki i informacje publikowane przez prof. Wojciecha Szczeklika, jednoznacznie utwierdziły nas w przekonaniu, że szczepienie jest bezpieczne. Jedynym problemem było to, że jedno z naszych dzieci ma alergię i baliśmy się wstrząsu anafilaktycznego, dlatego też nie opuszczaliśmy przychodni od razu po wykonaniu szczepienia, tylko czekaliśmy na jej terenie przez określony czas, zgodnie z rekomendacjami. Poza tym, mamy dziecko w wieku przedszkolnym i wiedzieliśmy, że wirus będzie się roznosić w przedszkolu, ponieważ nie ma możliwości, aby takie dzieci zachowywały reżim higieniczny i żeby chodziły w maseczkach.
A pani przeszła koronawirusa?Tak, zarówno ja i mój mąż chorowaliśmy na Covid-19. Mąż przechodził zakażenie bardzo ciężko, ja w zasadzie w mniejszym stopniu, co nie uchroniło mnie przed utratą węchu.
Na czym polegają takie badania, jak wyglądają poszczególne etapy?
W badaniu klinicznym wszystkie dzieci były podzielone na dwie grupy: grupa placebo (czyli dzieci, którym podano obojętny płyn) oraz grupa dzieci, które dostały szczepionkę przeciw Covid-19. Ani my ani osoby szczepiące nie wiedziały do której grupy są przydzielone dzieci. Na pierwszą wizytę musiałam zgłosić się razem z mężem i oboje musieliśmy wyrazić świadomą zgodę na udział w badaniu. Trzeba było przeczytać formularz świadomej zgody i dodatkowo pani profesor omówiła go z nami punkt po punkcie. Podczas tej wizyty dzieci były badane, pobrano im krew i wymaz z nosa. Następnie wykonano szczepienie. Podczas gdy relaksowały się przy bajkach po zastrzyku, my instalowaliśmy w komórce aplikacje do monitorowania stanu ich zdrowia. Na drugiej wizycie ponownie pobrano krew i zaszczepiono. Każde z nich ma prowadzony dzienniczek szczepienia: przez dwa tygodnie od szczepienia codziennie, a przez kolejne pół roku raz w tygodniu. Jeżeli wystąpią jakieś objawy niepożądane to oczywiście wszystko należy w nim zapisać i skontaktować się z badaczem. Jeśli pojawiła się infekcja, gorączka, ból brzucha, bóle stawowe to również mieliśmy to wpisywać w dzienniczku. Po pół roku od szczepienia, czyli około grudnia 2021 roku, dowiemy się czy dziecko jest w grupie placebo, czy też zostało zaszczepione. Każde, które było w grupie placebo może dostać szczepionkę przeciwko koronawirusowi, chyba że rodzice zdecydują inaczej. Co ważne, w zasadzie na każdym etapie mogliśmy się wycofać z badania i nadal możemy.
Z jakimi komentarzami zetknęła się Pani w środowisku rodziców na temat szczepień przeciwko koronawirusowi?
Moi znajomi sami byli zainteresowani wzięciem udziału w badaniu i bardzo żałowali, że było tak niewiele miejsc dostępnych. Część osób chciała jeszcze chwilę zaczekać ze szczepieniem dzieci na Covid, ale w zasadzie nie spotkałam się z ani jednym komentarzem potępiającym nasz wybór. W większości moi znajomi są już zaszczepieni i chcą również uodpornić własne dzieci.