Jak zapewne wiecie, litewski rząd wydał oficjalną rekomendację dotyczącą kupowania i używania telefonów marki Xiaomi, a szerzej - wszystkich chińskich smartfonów. Według tamtejszego Ministerstwa Obrony Narodowej urządzenia te mogą cenzurować treści niewygodne dla chińskiego rządu, szczególnie związane z Tybetem i Tajwanem. W Europie funkcje śledzenia mają być wyłączone, ale Xiaomi ma je móc w każdym momencie włączyć. Firma oczywiście wszystkiemu zaprzecza, natomiast Litwa konsekwentnie zachęca do zaprzestania kupowania chińskich smartfonów i wyrzucenia już posiadanych. Słysząc to zacząłem się zastanawiać, co by się stało, gdyby z naszego rynku w jedną noc wyparowały wszystkie chińskie marki.
To cię zainteresuje Lista smartfonów Xiaomi i Redmi, które dostaną Android 12Tak się kręci rynek smartfonów, czyli co będzie następnym Xiaomi?Jak wyglądałby rynek smartfonów bez chińskich urządzeń?
Jakiś czas temu napisałem dla was tekst, w którym pokazuje, że na naszym rynku jest kilkanaście marek smartfonów, ale tylko kilka firm je produkujących. Co by się stało, gdyby z równania usunąć te, które mają swoje korzenie w Chińskiej Republice Ludowej? Cóż, sprawa nie jest wcale tak oczywista. Przede wszystkim, warto zobaczyć, co by działo się w sklepach. Nie mamy tutaj dokładnych danych odnośnie rynku, ale możemy wziąć estymacje agencji Canalys, którymi firmy lubią się chwalić, a które dotyczą tego, ile smartfonów zostało wysłanych do sklepu za 2020 rok.
Widać tutaj, że w przypadku samej tylko czołowej piątki, 50 proc. wszystkich smartfonów wysyłanych do sprzedaży pochodzi od chińskich producentów, a zestawienie to nie uwzględnia takich producentów jak realme, Oppo, Vivo czy OnePlus. Jeżeli mielibyśmy policzyć, że jedynymi liczącymi się w Polsce producentami smartfonów jest Samsung i Apple (udział rynkowy Sony i Nokii jest tak mały, że nie wpłynąłby na te szacunki, o czym za chwilę) to wyszłoby nam, że gdybyśmy usunęli jednego dnia wszystkie chińskie marki, to z półek sklepowych znikłoby od 62 do 69 proc smartfonów, w zależności w którym kwartale byśmy to zrobili.
Oczywiście - mówimy tu o sztukach, a nie o różnorodności modeli, ponieważ w niektórych przedziałach cenowych użytkownicy zostaliby tylko z jedną opcją wyboru, bądź też - w ogóle bez wyboru. Na rynku mielibyśmy nadpodaż flagowych modeli - Galaxy S, Apple iPhone czy Sony Xperia głównie skupiają się na półkach cenowych 3000+. Jeżeli chodzi o telefony za 1000-1500 zł użytkownicy mieliby do wyboru zaledwie kilka urządzeń, głównie Samsungi z serii A i M, urządzenia Nokii (co o nich sądzę macie napisane tutaj i tutaj) oraz być może coś od HTC. Różnorodność na rynku byłaby więc znikoma i o ile nie jestem zwolennikiem dawania ludziom fałszywego wyboru (głównie w kontekście posiadania 30 submarek) o tyle brak konkurencji prowadzi do podniesienia cen imniejszej innowacyjności. Daleki jestem od stwierdzenia, że chińskie marki ratują rynek smartfonów, ale ich usunięcie z dnia na dzień również odbiłoby się na konsumentach negatywnie.
Czytaj dalej poniżejWidać tutaj, że Sony i Nokia posiadają udział rynkowy na poziomie 1 proc., dlatego też nie brałem ich pod uwagę. Zliczając ostatnie dane z sierpnia 2021, nie-chińśkie marki mają na naszym rynku udział około 39-40 proc. przy czym duża część z tego to telefony Samsunga (czego nie oddają poprzednie dane). Jeżeli chcielibyśmy się pozbyć chińskich marek, musielibyśmy wyrzucić 60 proc. używanych przez nas smartfonów i jednocześnie - mielibyśmy o 60 proc. mniej sztuk do kupienia w sklepach.
Obawiam się, że jeżeli chcielibyśmy wykonać w naszym kraju manewr sugerowany przez litewski rząd, to taki manewr byłby zwyczajnie... niewykonalny. Chińskie marki stanowią zbyt duży procent urządzeń, by dało się ich pozbyć z dnia na dzień. Co więcej - widać, że rynek również nie do końca chce takich zmian, ponieważ kiedy z radaru usunięty został Huawei, miejsce po nim zostało zastąpione nie przez Apple czy Samsunga, ale przez realme i Xiaomi.
Widzielibyście nasz kraj bez obecności jakiejkolwiek marki z Chin?