IPhone X był i nadal jest niewątpliwie urządzeniem ponadczasowym. W rodzinie smartfonów Apple był swoistym odmieńcem, czymś zupełnie nowym. Był pozbawiony elementu, z którym od zawsze kojarzyliśmy urządzenia z nadgryzionym jabłkiem. Brak przycisku Home wzbudził początkowo mieszane uczucia. Dziś jednak większość osób, w tym także i ja, uważam że był to najlepszy krok jaki Apple mogło wykonać.
Został pozbawiony grubych ramek, w końcu otrzymał ekran wykonany w technologii OLED i co by nie mówić – nadgonił wizerunkowo konkurencję, która w tamtym czasie miała o wiele bardziej „technologicznie zaawansowane” urządzenia. Oczywiście Apple jak to Apple zrobili to samo, jednak w swoim stylu, czyli wszystko było dopracowane w najmniejszym detalu. Element, który też przebił konkurencje to cena, która w dniu premiery wynosiła blisko 5 tysięcy złotych. I wiecie co? Uważam, że było to dobrym posunięciem z jednego, prostego powodu. Telefon mimo, iż ma już dwa lata na karku nadal trzyma cenę ponad 4 tysięcy złotych.
Telefon ze względu na swój designe i parametry bardzo pomału się starzeje. Nie wygląda na telefon z 2017 roku. Czy w takim razie najnowsze modele od firmy z Cupertino, czyli iPhone 11 mają prawo bytu dla posiadaczy iPhone’a X? Czy jest jakikolwiek sens zmiany? Tekst podzieliłem na kilka podpunktów, które są najważniejszymi elementami w smartfonach.
Ekran
IPhone X jako pierwszy smartfon Apple wyskoczył z dziewiczej pościeli i zaoferował odbiorcy nowy, prawie bezramkowy ekran. Wykonany został w technologi OLED, która w połączeniu z wysoką rozdzielczością 2436 x 1125, technologiami jak HDR 10 i Dolby Vision oferowało, i nadal oferuje rewelacyjny obraz. Zarówno jasność, kąty widzenia, kolory, rozpiętość tonalna – tutaj nie ma się do czego przyczepić.
Muszę też pochwalić go za dobre odwzorowanie kolorów, bo mimo, iż jest to ekran oledowy, to nie wygląda to tak cukierkowo i nienaturalnie jak chociażby w samsungach, które zwyczajnie zakłamują rzeczywistość. Muszę pochwalić dodatkowo szkło, które przykrywa wyświetlacz. Apple swego czasu chwaliło się, że zastosowało najlepsze szkło jakie kiedykolwiek zastosowano w smartfonie. Wiadomo, brzmi jak czysty bełkot marketingowy, ale prawdę mówiąc po roku odkąd mam iPhone’a X nie ma na nim ani jednej ryski, zupełnie żadnej, zarówno na wyświetlaczu jak i tyle.
Aparat
To najważniejszy dla mnie element w całym telefonie. Najlepszym aparatem jest to urządzenie, które możemy szybko wyciągnąć i wykonać fotografię lub nagrać film. Ważne jest więc, aby spisywał się on nienagannie i wykonywał jak najlepsze fotografię. Wszystkich fanów Apple muszę jednak zmartwić, bo Apple napewno nie wyznacza kierunku w dziedzinie smartfonowej fotografii. Sprzęty od Apple wykonują zdjęcia dobre, ale są smartfony, które robią to o wiele lepiej. Wraz z premierą iPhone’a 11 natomiast się to zmieniło.
Nie jest to nadal wyznacznik najlepszej fotografii, ale nie odbiega to już od konkurencji androidowej. Jeśli więc zastanawiacie się jakie zdjęcia robi iPhone X to muszę powiedzieć, że…są dobre, ale nic więcej. W momencie, gdy oświetlenie sprzyja to zdjęcia są naprawdę bardzo ładne i niczego im nie brakuje. Kolory są naturalne, szczegółowość na wysokim poziomie, a bardzo dobra optyczna stabilizacja obiektywów sprawia, że zdjęcia są ładne. Dziesiątka wyposażona została w podwójny obiektyw aparatu – standardowy o rozdzielczości 12 Mpx i światłem f/1.8 i teleobiektyw, który również posiada rozdzielczość 12 Mpx, ale ze światłem f/2.4. Piętą achillesową są zdjęcia w momencie braku dobrego światła, wtedy trzeba się o wiele bardziej postarać, żeby zdjęcia było dobre. Jeśli chcecie zobaczyć jak sprawuje się iPhone na codzień, to polecam przejrzeć moje artykuły, bo każde zdjęcie mojego autorstwa było wykonane właśnie tym smartfonem.
Sprawa wygląda inaczej w iPhonie 11, które dostał długo wyczekiwany obiektyw szerokokątny. Nie ukrywam, że również na niego czekałem bo jest o wiele bardziej przydatny niż teleobiektyw i daje ciekawsze możliwości wykonania zdjęcia w zupełnie innym formacie. Teraz dostajemy wszystko w jednym. Główny obiektyw posiada 12 Mpx i przysłonę f/1.8, czyli tak samo jak IP X. Drugi obiektyw szerokokątny o 120 kącie widzenia posiada również 12 Mpx, ale przesłonę f/2.4.
Aparaty wyposażono w technologię dual pixel i smart hdr, dzięki czemu zdjęcia są bardzo dobre i nie prześwietlone, czego nie można powiedzieć o aparacie w dziesiątce. Największa nowością w tegorocznych modelach jest tryb nocny, który będzie uruchamiać się automatycznie w momencie kiedyś telefon wyczuje taką potrzebę. Tego typu tryb w smartfonach konkurencji jest już od jakiegoś czasu, jednak dobrze że w końcu zawitał w iPhonie. Na powyższym porównaniu widać, że różnica jest ogromna, oczywiście na korzyść iPhone’a 11.
Wydajność
Najnowsza wersja systemu od Apple na smartfony, czyli IOS 13 jest z jednej strony odświeżeniem i dopieszczeniem IOS 12. W gruncie rzeczy nadaje on urządzeniom drugie życie. Mój iPhone X niczym nie odstaje od najnowszych modeli i napewno płynnością działania przebija konkurencję androidową. Jeśli jest tu jakiś wielki fan zielonego robota i stwierdzi, że nie wiem co mówię to powiem tylko to – miałem wiele smartfonów z Androidem i przed iPhone X miałem Galaxy s9+, który zdecydowanie działaniem przegrywał z dziesiątką.
Co by nie mówić o Apple, tak system i optymalizacja to coś, czego napewno powinien zazdrości każdy inny producent. „Stara” dziesiątka wyposażona została w procesor A11 Bionic, który wspierany jest 3 gb pamięci ram. Takie połączenie sprawia, że smartfon jest demonem prędkości nawet dzisiaj. Mała ilość pamięci ram może wywołać uśmiech na twarzy nie wtajemniczonych. Oznajmiam, że IOS jest tak dobrze zoptymalizowany pod daną konfigurację, że wykorzystuje podzespoły najlepiej jak może.
Długie wsparcie aktualizacjami przekłada się i przełoży na długą żywotność tego modelu. Z pewnością kwestie podzespołowe nie wymagają zmiany na lepszy model. IPhone 11 to nowa odsłona chipa od apple, która doczekała się cyferki „13”. W porównaniu do „dwunastki” jest o wiele szybsza, nie mówiąc już o A11 z iPhone’a X. Procesor jest wsparty 4 gb ramu, także o jeden gigabajt więcej niż dziesiątka. W dniu codziennym ciężko będzie odczuć różnicę w szybkości, bo obydwa urządzenia są bardzo szybkie. Sprawa się jednak zmieni za kilka lat, gdy iPhone X będzie nie domagać, jedenastka nadal będzie użytkowa.
Co w takim razie wybrać?
Zacznijmy od ceny, bowiem to ona w naszym kraju często definiuje urządzenie, które chcemy nabyć. W chwili obecnej były flagowiec, czyli iPhone X, kosztuje w granicach 4 tysięcy. Debiutujący iPhone 11 będzie oscylował w kwocie 3599 zł. Jak widać cena jest na korzyść najnowszego modelu. To czyste i bardzo strategiczne zagranie ze strony Apple. Tim Cook naprawdę ma łeb do interesów. Osoby, które posiadają iPhone X moim osobistym zdaniem nie powinny zmieniać tego smartfona na najnowszą jedenastkę. Dlaczego? To nadal rewelacyjny smartfon, z fantastycznym ekranem, jakością wykonania taką samą jak iPhone 11 Pro.
Jednak zupełnie inaczej sprawa ma się w momencie, gdy stoicie przed wyborem smartfona i w chwili obecnej macie urządzenie gorsze od iPhone’a X. Wtedy ma to jak najbardziej sens, bo iPhone 11 w porównaniu do dziesiątki jest lepszy pod wieloma względami. Posiada zarówno lepszy aparat, lepszy procesor, więcej pamięci ram, dłuższe wsparcie systemowe. Wadami są oczywiście: gorszy ekran, bo wykonany w technologi LCD; grubsze ramki wokół; aluminiowe ramki zamiast stalowych. To, który element w smartfonie jest wam bardziej potrzebny zależy od Was i własnych preferencji.