Huawei FreeBuds 4: testujemy jedne z najpiękniejszych słuchawek na rynku, kuszące potężnym przetwornikiem, rozbudowanym sterowaniem, otwartą konstrukcją i opcjami, które znajdziemy tylko u Huawei! Niestety, nie obyło się bez wpadek…
Do kolekcji ManiaKalnych testów dołącza teraz najnowsza odsłona FreeBuds, czyli Huawei FreeBuds 4, bez żadnych „i” ani „pro” na końcu. Wygląda więc na to, że marka postanowiła iść bezpośrednim tropem pierwszej generacji słuchawek True Wireless, jakie wypuściła na szerokie wody, czyli słynnych z urody „trójek”.
Huawei FreeBuds 3: puderniczka czy etui? / fot. techManiaK
Jeśli jesteście ciekawi, jak poprzednie modele wypadły na naszych łamach, niżej znajdziecie zwięzły opis i link do pełnego testu:
To szybkie zestawienie przyda się osobom, które będą chciały sprawdzić, czy mając określone potrzeby warto wybrać FreeBuds 4, czy może inny model z portfolio Huawei.
Huawei Freebuds 4 /fot. Huawei
Najnowsza wersja Budsów jest urządzeniem, które celuje w osoby nie przepadające za dokanałowymi konstrukcjami lub w … fanów Apple, bo konstrukcja „pąków”(zwłaszcza w bieli) może wydać się im skądinąd znajoma.
Słuchawki na stronie producenta wyceniono na 599 zł.
Huawei FreeBuds 4
od: 420 zł »więcej informacji »Sprawdzamy, jaki kierunek przyjmuje FreeBuds 4 i czy poradzi sobie ze starszymi braćmi z własnej rodziny!
Huawei FreeBuds 4 – specyfikacja
Huawei FreeBuds 4 / fot. techManiaK
Przy tym modelu Huawei osiągnął świetny rezultat w zakresie masy „pąków” i etui – nieco ponad 4 g wagi jednej słuchawki to prawie 1,5 g mniej, niż w przypadku 4i! Oczywiście to zasługa innej konstrukcji, ale robi wrażenie, zwłaszcza w połączeniu z kosmicznym designem srebrnej wersji.
Nie da się ukryć (choć Huawei przypadkiem pomija te informacje na stronie produktu) że słuchawki znów nie obsługują żadnych kodeków wyżej niż SBC i AAC. Szkoda, bo w zestawieniu z potężnym przetwornikiem 14,3 mm mogłoby to skutkować interesującymi możliwościami.
Huawei FreeBuds 4 / fot. techManiaK
Skoro jesteśmy przy wskazywaniu podobieństw do poprzedników, to warto dodać zastosowanie czujnika monitorującego obecność słuchawki w uchu (autopauza), ciekawie rozwiązaną kwestię sterowania czy współpracę z aplikacją AI Life.
Tym, co odróżnia czwartą odsłonę Budsów od starszych jest za to:
Jak widzimy, Huawei nie odpuszcza i stara się odświeżać nie tylko nazewnictwo kolejnych generacji, ale też ich możliwości i za to należy się mu solidny plus.
Huawei FreeBuds 4 – budowa, etui i akcesoria
Huawei FreeBuds 4 / fot. techManiaK
FreeBuds 4 to piękne słuchawki. Trudno powiedzieć cokolwiek innego, mając je w ręku, choć nieco urody odbiera im dokładniejsza obserwacja – ale o tym za chwilę.
Bez dwóch zdań projektantom tego modelu należą się brawa, bo urządzenie wygląda jak sprzęt klasy premium i tak też je obsługujemy. Efekt nieco psują materiały, ponieważ srebrna wersja, jaką otrzymaliśmy do testów, wygląda na pierwszy rzut oka tak, jakby była wykonana z aluminium (matowe etui i polerowane „pąki”), a w rzeczywistości jest to … tworzywo sztuczne.
Mimo to, po około 10 dniach, jakie spędziłem ze słuchawkami, nie znalazłem na nich żadnych rys czy uszkodzeń, które wskazywałyby na przeciętne materiały.
Huawei FreeBuds 4 / fot. techManiaK
Muszę pochwalić też Huawei za odejście od uprzykrzającej korzystanie ze słuchawek tendencji do utrudniania ich wyjęcia z etui (za mała przestrzeń i niewielka powierzchnia, za którą mogliśmy je chwycić). FreeBuds 4 wyjmiemy bez trudu, choć do ideału jeszcze kawałeczek zostało.
W opakowaniu poza etui i słuchawkami znajdziemy zmyślnie ułożony przewód ładujący USB-C ->USB i papierologię. Z oczywistych względów nie będzie tam silikonowych nakładek 😉
Huawei FreeBuds 4 – obsługa i aplikacja
Huawei FreeBuds 4 / fot. techManiaK
Huawei wie, jak prezentować przyjemne w obsłudze słuchawki True Wireless i tak samo jest w przypadku 4. Samo pierwsze sparowanie jest banalne i uzależnione od tego, jakiego producenta urządzenie będzie pełniło funkcję nadajnika:
- sprzęty Huawei – tu wystarczy uchylić wieczko etui, po 2 sekundach na smartfonie widzimy okienko pop-up, zatwierdzamy parowanie i to wszystko,
- urządzenia reszty świata – otwieramy wieczko, naciskamy przycisk na boki etui przez 2 s, w ustawieniach Bluetooth wybieramy nasze słuchawki i włala(szek)!
W przypadku urządzeń Huawei nawet bez aplikacji AI Life mamy dostęp do ustawień słuchawek i podglądu ich stanu:
Aplikacja do FreeBuds 4 a komu to potrzebne (1)Aplikacja do FreeBuds 4 a komu to potrzebne (2)Aplikacja do FreeBuds 4 a komu to potrzebne (3)Aplikacja do FreeBuds 4 a komu to potrzebne (4)To nie koniec usprawnień związanych z obsługą, bo jak część innych Budsów recenzowany model obsługuje także dwa urządzenia jednocześnie, potrafiąc przełączyć się z jednego na drugie w przypadku nadchodzącego połączenia głosowego.
Sam korzystałem z układu P30 Pro + laptop Lenovo i nie natrafiłem na żadne problemy z pracą słuchawek. Ciekawostka: w AI Life sami ustawiamy nadrzędność podpiętych do słuchawek urządzeń.
AI Life podwójne połączenie (1)AI Life podwójne połączenie (2)Bez zastrzeżeń działa także sterowanie – zarówno na fabrycznych ustawieniach, jak i własnych, które możemy ustawić w aplikacji. Huawei znów nieco pokombinował ze sposobami, w jaki wydajemy słuchawkom komendy, i poza standardowym tapnięciem i przytrzymaniem mamy tu także przeciąganie, odpowiedzialne za regulację głośności.
Huawei AI Life aplikacja do Huawei FreeBuds 4: sterowanie (2)Huawei AI Life aplikacja do Huawei FreeBuds 4: sterowanie (1)Huawei AI Life aplikacja do Huawei FreeBuds 4: autopauzaW aplikacji możemy przypisać następujące funkcje gestów:
Jak przystało na Budsy, obsługujemy je w aplikacji AI Life i – mimo, że jest coraz bardziej rozbudowana – to wciąż mści się na niej uniwersalność. Po prostu znajdziemy tu cały ekosystem Huawei i słuchawki zostały potraktowane nieco po macoszemu: zabrakło manualnego korektora i do dyspozycji oddano nam DWA tryby: podbicie basów lub wysokich tonów.
Nieco rozczarowuje czas pracy urządzenia: 22 h łącznie i 4 h na jednym ładowaniu „pąków” to wynik bez ANC, z redukcją hałasów spada on do rezultatu 14 h/2,5 h, a to już są wyniki niezadowalające, zwłaszcza w zestawieniu z ceną modelu. Sytuację nieco poprawia szybkie ładowanie. Podobno właśnie taki był zamysł producenta – lekkość konstrukcji miała być ważniejsza od baterii, która w ramach rekompensaty dostała szybsze ładowanie.
Huawei FreeBuds 4 / fot. techManiaK
W trakcie testów czas pracy słuchawek zgadzał się z deklaracjami producenta, ale też nie słuchałem ich zbyt głośno, bo mają spory zapas mocy.
Jakość połączeń głosowych jest na tradycyjnym już dla tej marki wysokim poziomie i tu trudno się do czegoś przyczepić. Niestety, piętą achillesową FreeBuds 4 jest ANC, które ze względu na otwartą konstrukcję robii co prawda co może, ale ma utrudnione zadanie.
Mówiąc wprost: jeśli aktywna redukcja hałasu otoczenia jest dla Ciebie priorytetem, to szukaj innych słuchawek: FreeBuds 4 idzie w ślady 3ki i ma te same wady co poprzednik – znajdziecie je w recenzji Huawei FreeBuds 3.
Oczywiście istnieje też szansa na to, że w Waszym uchu ANC będzie się sprawowało wyraźnie lepiej. W ramach możliwości proponuję to sprawdzić przez zakupem.
Jak brzmi Huawei FreeBuds 4?
Huawei FreeBuds 4 / fot. techManiaK
Przede wszystkim muszę powiedzieć coś, przed czym często się wzbraniam, a co dotyczy innych recenzji, jakie znajdziecie w necie.
Otóż nie mam pojęcia, skąd w testach tyle lukru dotyczącego brzmienia tego modelu, które nie jest złe, ale na pewno nie zasługuje na wyróżnienie. Przede wszystkim FreeBuds 4 to wybitnie loudnessowe słuchawki, o czym nie wspomina nikt ani w polskojęzycznych reckach, ani zachodnich (tam już w ogóle odpływają, narzekając na braki basu…).
Budsy zawsze lubiły grać dołem i najciekawsze brzmienie paradoksalnie prezentował budżetowy 3i i też nieźle wyceniony 4i, choć i tak było ono ukierunkowane na rozrywkowość.
Mam wrażenie, że przy FreeBuds 4 Huawei za wszelką cenę chciał właśnie zabrać powody malkontentom do narzekania na przeciętny bas, jaki często spotykamy w słuchawkach dousznych i dowalił do pieca „na zapas”.
Huawei FreeBuds 4 / fot. techManiaKHuawei FreeBuds 4 / fot. techManiaKNiżej znajdziecie kilka przykładów, jak 4ki radzą sobie z różnymi gatunkami muzyki:
Thy Catafalque „Piros-sarga”: przedziwny ludowo-metalowo-elektroniczny kawałek, łączący wpadające w ucho melodie z pasażami rodem ze złotych lat progresywnego rocka, staje się na 4kach stłumiony, ściśnięty, okrojony z przestrzeni i tego czegoś, co stanowiło specyficzne brzmienie tego kawałka. Można słuchać, ale po co?
Andreas Scholl „O Quam Tristis”: współczesne Stabat Mater, napisane specjalnie dla Scholla, przez specyficzne zestrojenie TWSów sprawia, że wiolonczeli jest za dużo, a wokal zostaje przestawiony o kilka kroków w głąb sceny. Co ciekawe, osoby na co dzień stroniące od tego rodzaju muzyki wolały interpretację Huawei niż Liberty Air 2!
Robert Gawliński „Jasne ulice”: ten szybki, rockowy kawałek traci cały pazur i zamienia się w przymulone granie, którego nawet przy dużej woli fana Roberta trudno wysłuchać do końca.
Little Big „Skibidi”: ruskie techno w oparach absurdu brzmi całkiem do rzeczy, choć ilość basu kojarzy się z obłożonym tubami E46 spod plaży w Jerutkach. Ale tu wychodzi siła przetworników Huawei, które nie dość, że generują potężne niskie tony, to jeszcze sprawiają, że brzmią one mięsiście i analogowo – w znaczeniu basu bliskiego dużej, plenerowej techniawie, a nie szybkiemu przekazowi rodem z Jabry Elite 75t.
Huawei FreeBuds 4 / fot. techManiaK
Nie posłuchacie na FreeBuds 4 metalu, zwłaszcza w jego klasycznych odmianach – mordują one Metallikę tak skutecznie, jak ta kapela kawałek Dżemu na krakowskim koncercie. Odpadają Artillery, Therion, Sadus i inne wyziewy, zresztą Queensryche czy Black Sabbath też na tych słuchawkach zwyczajnie nie da się słuchać.
Co zatem będzie żywiołem najnowszego modelu ze stajni Huawei? Mam wrażenie, że pop w jego różnych odmianach, od tego współczesnego pokroju Lady Gagi, przez nieco starszego w rodzaju Michaela Jacksona po Sylvestra.
Czyżby chiński potentat postanowił iść drogą środka i nie rozdrabniać się na muzykę gatunków, ale zgarniać jak najwięcej osób słuchających muzyki popularnej? Niby nic odkrywczego, ale chyba z tak dużym natężeniem tego założenia spotykam się w głównonurtowych słuchawkach po raz pierwszy.
Czy warto kupić Huawei FreeBuds 4?
Huawei FreeBuds 4 / fot. techManiaK
Huawei potrafi zaskoczyć i jako jedna z nielicznych firm atakuje segment dousznych True Wireless z ANC – mam wrażenie, że właśnie konstrukcja tego modelu będzie wabikiem dla specyficznych grup odbiorców:
Na pewno nie są to słuchawki dla fanów zrównoważonego brzmienia o wysokiej jakości – zestrojenie Budsów wraz z brakiem sensownego korektora zdaje nas na wizję dźwięku Huawei, która jest nastawiona na muzykę pop.
Rozczarują także osoby wymagającego sprawnie działającego ANC (poza 3ką w tej kategorii biją je pozostałe modele Huawei) czy długiego czasu pracy (litościwie przemilczę pod tym względem zestawienie z FreeBuds 4i).
Mimo tych problemów odczuwam niedosyt – bo podoba mi się szukanie przez Huawei własnej drogi i eksperymentowanie z funkcjami oraz designem słuchawek.
Gdyby tak połączyć zalety Budsów 4 i 4i …
Ocena końcowa testu [1-10]: 6.0
ZALETY | WADY |