Loading...

MacLife: „Sprzęty Apple w środku wyglądają jeszcze lepiej niż na zewnątrz”

 MacLife: „Sprzęty Apple w środku wyglądają jeszcze lepiej niż na zewnątrz”

W iPhone’ach z roku na rok postępuje stopień integracji komponentów, a sama – techniczna – ich budowa przypomina dziś, wg ekspertów z MacLife, dzieła sztuki. A na pewno elektroniki. Zapytałem załogę MacLife o to, jak zmieniły się możliwości samych napraw iPhone’ów czy iPadów, na przestrzeni ostatni kilku lat.

Krzysztof Kołacz: Pamiętacie, jakie najstarsze sprzęty serwisowaliście? Jakie, znaczące, różnice w samym procesie napraw, widzicie jako serwisanci, względem dnia dzisiejszego?

MacLife: Oj tak, ale to zamierzchła przeszłość! Na potrzeby dobrego zobrazowania szybkości postępu, który poczyniło Apple, zacznijmy od czasów iPhone’ów SE 1 generacji. One są w końcu nadal wspierane. Apple zmieniło naprawdę sporo kwestii od tego 2016 roku!

Po pierwsze komponenty, z których budowane są obecne iPhone’y są nieporównywalnie wyższej jakości. W przypadku modeli SE 1 gen. i wcześniejszych my serwisanci musieliśmy niesamowicie uważać. Wszelkiego rodzaju taśmy, przewody, itd. łamały się wręcz w dłoniach. Przy najmniejszej, wywieranej na nie, sile. Podobnie moduły Touch ID, które trzeba było odłączać od razu, de facto w tym samym momencie, w których następowało odchylanie ekranu w celu otwarcia urządzenia. Potem czekała na nas kolejna blaszka i taśmy od obsługi dotyku czy podświetlenia.

Obecnie ta procedura jest znacząco uproszczona.

Sprzęty Apple w środku wyglądają jeszcze lepiej niż na zewnątrz.

K.K.: Można zatem powiedzieć, że obsesja Steve’a Jobsa, którą obserwowaliśmy już w 1984 roku, kiedy debiutował Macintosh, a we wnętrzu jego obudowy można było zobaczyć podpisy osób, które go stworzyły – jest nadal żywa?

MacLife: Zdecydowanie! Można powiedzieć, że komponenty znajdujące się w środku to małe dzieła sztuki. Gdybyśmy położyli inny smartfon i zobaczyli, jak wygląda jego płyta główna, to różnicę widać gołym okiem.

Tam zobaczymy standardową, zieloną lub niebieską płytkę drukowaną. U Apple mamy odczynienia z czernią i złotem, z którego wykonane są ścieżki i wszelkiego rodzaju połączenia w ramach układu scalonego płyty głównej. Żadna ścieżka, żadna linia nie jest przypadkowa. Dodatkowo zachowują one symetrię. Apple troszczy się o sprawy, na które na rynku niewielu zwraca uwagę.

K.K.: Ostatnio pojawiła się informacja, że Apple zmieniło swoją decyzję i jednak uprości wymianę ekranu w iPhone’ach 13 oraz pozwoli to robić autoryzowanym i pogwarancyjnym serwisom. Co Wy na to?

 MacLife: „Sprzęty Apple w środku wyglądają jeszcze lepiej niż na zewnątrz”

Apple przyznaje się do błędu i usuwa ograniczenie napraw ekranów w iPhone’ach 13

MacLife: To prawda, o ile rynek zaoferuje odpowiedniej jakości komponenty. Obecnie ich nie ma, a Apple serwisom pogwarancyjnym takowych nie udostępnia. Do wszystkich innych modeli mamy już sprawdzone przez nas komponenty, za które ręczymy. Tutaj sprawa jest nadal rozwojowa.

K.K.: A widzicie różnice w procedurze wymiany baterii na przestrzeni tych ostatnich pięciu lat?

MacLife: W przypadku iPhone’ów X i starszych, wymiana baterii wiązała się tylko z otwarciem urządzenia i wymianą samego ogniwa. Od modelu XS, każda wymieniana bateria musi być także zaprogramowana w serwisie. Po co? Po to, aby system pokazywał prawidłowo jej stan żywotności i zaakceptował sam fakt wymiany ogniwa.

Jak wiemy, obecnie iOS sam sugeruje wymianę baterii, gdy jej żywotność spada poniżej 80%. Ba, takie maszyny mogą się nawet same wyłączać, ze względów bezpieczeństwa, podczas wykonywania na nich bardziej skomplikowanych operacji, jak np. edycja wideo.

Stąd wzięła się cała sprawa związana z wymianą ekranów w modelach od iPhone’a 12 w górę. Tak – ekrany także muszą być obecnie programowane, po samym ich fizycznym wymienieniu.

K.K.: Kosmos. A sama procedura otwierania najnowszych urządzeń, które są przecież odporne na zalania?

MacLife: Nie jest łatwo. Jakość klejów i uszczelek, które stosuje Apple, jest fenomenalna. Autoryzowane serwisy posiadają specjalne maszyny, które przypominają klatki. Po włożeniu do nich iPhone’ów (od modeli 12 w górę), taka klatka rozgrzewa korpus urządzenia do odpowiedniej temperatury, która umożliwia dostanie się do ich wnętrza. Puszcza po prostu klej. Względem np. modelu XS, te uszczelki są jakoś 10 razy mocniejsze.

K.K.: A tylna obudowa? Tam też mamy szkło.

MacLife: Oj tak. Tutaj w przypadku modeli 12, 11, XS, X czy 8 jest bardzo trudno.

W MacLife mamy specjalny, bardzo drogi, laser, który ma wgrany, automatyczny proces, opracowany przez naszego specjalistę. Dzięki temu laserowi, jako nieliczni, jesteśmy stanie wymienić samą tylną szybę w ciągu jednego dnia – nie ryzykując jej uszkodzenia.

W tym procesie mamy styczność wręcz z chirurgiczną precyzją.

Bez wsparcia się takim laserem, który będzie w stanie wypalić kleje mocne niczym stal, taki proces jest praktycznie niemożliwy.

K.K.: Robi wrażenie. A zdarzają się w tych czasach domorośli serwisanci?

MacLife: Rzadko, ale tak! Kiedyś odwiedził nas taki stały klient. Przyniósł iPhone’a 8, w pudełku i poprosił, aby rzucić okiem, bo coś nie działa. Okazało się, że w pudełku osobno: ekran, blachy, środki, taśmy, Taptic Engine, kamera zdemontowana, złącze zdemontowane.

Klient zapłacił oczywiście za diagnostykę rozszerzoną u nas (podstawowa w MacLife jest darmowa!) i nasi magicy przywrócili ten model do życia. Klient odebrał całkowicie sprawne urządzenie, z naprawionym nawet modułem GSM.

Zdarzają się też tacy klienci, którzy przychodzą i wręcz mówią nam, co powinniśmy zrobić

K.K.: Serwisujecie też iPady.

MacLife: Tak, zdecydowanie. Tutaj też wiele zmieniło się na przestrzeni ostatnich lat. iPady stały się, niestety, bardzo delikatne. Przypadki, w których ktoś odbiera od kuriera nowe modele, a te już fabrycznie są lekko wygięte, zdarzają się na bieżąco.

W MacLife mamy jednego technika seniora, który jest w stanie sporo zdziałać z tymi urządzeniami. Wymieniamy całe moduły wyświetlaczy (nawet te z Face ID)

Ta praca przypomina operację z dziedziny chirurgii plastycznej. Często reanimujemy też iPady, które trafiają do nas po nieudanych, nieprofesjonalnych, naprawach w innych punktach. Czasami udaje się je jeszcze uratować.

K.K.: To zapytam jeszcze o to, co chyba niemożliwe: AirPods i Apple Watche.

MacLife: Jeśli chodzi o te pierwsze, to gdzieś na świecie, nawet za sąsiednią granicą, jakiś pan zrobi wymianę baterii w poszczególnych słuchawkach. My tego nie robimy ze względu na bezpieczeństwo. To intymny produkt i sam nie chciałbym ryzykować wybuchem słuchawki w uchulub inną, niebezpieczną sytuacją, po takim procederze. Sama kwestia kosmetyczna też ma znaczenie, bo raczej nikt (nawet Apple) nie jest w stanie złożyć po takiej wymianie słuchawek bez widocznych śladów naprawy. Zresztą, Apple ich nie naprawia, a wymienia na nowe. Każdą słuchawkę (osobno) i etui ładujące też.

Jeśli chodzi o Apple Watch do de facto, teoretycznie, wymienić da się tam baterię i ekran. Przy czym rozklejenie tego urządzenia, o czym nie każdy serwis informuje, kończy się dożywotnim pozbawieniem go funkcji płacenia (Apple Pay). Wynika to z tego, że sensor Apple Pay jest połączony z oryginalnym ekranem. I tylko z nim.

Wodoszczelność czy wodoodporność również nigdy nie będą już takie same. De facto Apple Watch jest produktem, który Apple uznaje za niekwalifikujący się do naprawy i wymienia na nowy (w przypadku naprawy gwarancyjnej).

Jak zostać serwisantem Apple?

K.K.: Jak myślicie, co przyniesie przyszłość?

MacLife: Widać, że Apple wyciąga rękę także do tych pogwarancyjnych serwisów. To kolejna z dobrych zmian, które chyba wynikają z tego, że firma wyciąga wnioski z wielu błędów. Nie jest też tajemnicą, że organy takie jak Unia Europejska naciskają na Apple i innych producentów w kwestii tych, czy innych regulacji.

Na koniec dnia zyskują na tym konsumenci i wierzymy, że wiele spraw w najbliższych latach będzie uproszczonych i poddanych standaryzacji dla wszystkich. Do tej pory, staramy się działać mniejsze i większe cuda. Zapraszamy!

K.K.: Także na kawę, prawda?

MacLife Cafe, czyli kawa w sadzie

MacLife: Oczywiście! Jeśli macie ochotę na kawę – wpadnijcie do nadgryzionej kawiarni! Śledźcie również nasz Instagram (@maclife.pl).



Powiązane artykuły