Loading...

Recenzja Huawei WiFi Mesh – trzy routery i trzy pasma za trzy dziewiątki

Recenzja Huawei WiFi Mesh – trzy routery i trzy pasma za trzy dziewiątki

Jakiś czas temu na łamach naszego drugiego portalu, oiot.pl, miałem okazję testować budżetowy system mesh TP-Link Deco M4 – przyszedł czas na coś mocniejszego. Przed Wami Huawei WiFi Mesh, który w cenie 999 złotych oferuje trzyelementowy, trzyzakresowy sprzęt niezbędny do budowy domowej infrastruktury sieciowej. Czy warto go kupić?

Reklama

Recenzowany Huawei WiFi Mesh plasuje się niejako pośrodku tego, co już mieliśmy okazję testować na łamach oiot.pl. Szlaki przetarł zestaw TP-Link Deco M9 Plus, który testował dla Was Tomek – w 3-paku trzeba zapłacić za niego grubo ponad 1500 złotych, a cena za zestaw dwuelementowy łapie się do zakresu czterocyfrowego.

Do listy przetestowanych urządzeń dołączył w ubiegłym roku TP-Link Deco M4 – zupełnie budżetowy zestaw (2-pak kosztuje trochę ponad 400 złotych, a zestaw trzyelementowy nieco ponad 600 złotych). Ten system zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie i od nieco ponad pół roku bezawaryjnie napędza domową sieć Wi-Fi.

Reklama

Pierwsze kroki z infrastrukturą mesh

Jeśli dopiero zapoznajecie się z infrastrukturą mesh, pozwólcie, że odeślę Was do wspomnianej przed chwilą recenzji zestawu TP-Link Deco M4, którą publikowałem na łamach oiot.pl. Nie dlatego, że uważam, że jest to bardzo dobry sprzęt na start (choć właśnie tak jest, również ze względu na niską cenę), ale dosyć obszernie wspominam tam po co komu technologia mesh i gdzie rozglądać się za takimi rozwiązaniami.

W telegraficznym skrócie powiem tylko, że wcale nie trzeba sięgać po dedykowane zestawy – niewykluczone, że posiadany przez was router obsługuje technologię płynnego przełączania urządzeń i wystarczy dokupić tylko stosowną satelitę. No, ale my nie o tym – zerknijmy więc na to, co oferuje jeden z nowszych „gotowców”.

Tym samym chciałbym Was ostrzec, że ta recenzja będzie podchodziła do sprawy nieco porównawczo. Nie będzie dało się wydać jednoznacznego werdyktu, który sprzęt jest lepszy (chociażby ze względu na różnice w oferowanych portach komunikacyjnych), ale sporo wniosków będzie wynikało właśnie z doświadczeń z jednym z tańszych przedstawicieli rodziny TP-Link.

Huawei WiFi Mesh – jeszcze świeży…

Przyszedł czas na Huawei WiFi Mesh. Premiera zestawu miała miejsce 22 marca i możecie o niej przeczytać na łamach Tabletowo. Zestaw dwuelementowy został wyceniony na 699 złotych, natomiast zestaw składający się łącznie z trzech routerów wyceniono na 999 złotych – stąd tytułowe trzy dziewiątki.

Zobacz również

Huawei zaszalał z nowościami. Wśród nich monitor, który możesz mieć za złotówkę i słuchawki w świetnej cenie na start

Nie ukrywam, że moje oczekiwania wobec recenzowanego zestawu były bardzo duże. W przyzwoitej (że tak powiem, „jeszcze trzycyfrowej” cenie) producent oferuje bowiem zestaw składający się z trzech elementów, który powinien swobodnie poradzić sobie z obsługą nawet większych domów, nawet z przylegającymi do nich ogrodami. Równie kusząco prezentuje się zestaw uboższy, dwuelementowy – 699 złotych za system mesh, który oferuje dedykowane pasmo 5 GHz do komunikacji między satelitami, to naprawdę dobra oferta.

W każdym razie tak to wygląda w teorii – przejdźmy do praktyki.

Huawei WiFi Mesh – specyfikacja techniczna

Przy okazji premiery, producent podzielił się grafiką ze specyfikacją techniczną, która jest na tyle obszerna, że w zupełności zaspokoi potrzeby tej recenzji. Jeśli jednak potrzebujecie sprawdzić więcej szczegółów dotyczących Huawei WiFi Mesh, to zerknijcie na stronę producenta – jeśli jest szansa, że gdzieś znajdziecie odpowiedź, to właśnie tam.

Jeżeli chodzi o deklaracje producenta, to Huawei WiFi Mesh ma zapewnić sygnał na powierzchni nawet 600 metrów kwadratowych (400 m² w przypadku zestawu dwuelementowego). Zważywszy na fakt, że powierzchnia domu, w którym testowany był zestaw, wynosi mniej niż 1/4 z tego, nie powinno być żadnych problemów – mamy spory zapas.

Na tym etapie muszę dodać, że obsługa routera teoretycznie odbywa się z poziomu aplikacji AI Life. W praktyce z pomocą przychodzi panel dostępny z poziomu przeglądarki lub… aplikacja Huawei HiLink.

Pierwsze uruchomienie i konfiguracja

Przyznam szczerze, że odpakowanie urządzeń zrobiło na mnie niezłe wrażenie – w estetycznym, sporym opakowaniu, kryją się trzy, ładnie ustawione routery wraz z pudełkami z akcesoriami. Prezentuje się to naprawdę zacnie i trzeba przyznać, że jeżeli chodzi o wzornictwo, to producent bardzo mocno się przyłożył.

Do każdego z routerów producent dorzuca zasilacz – nie dość, że w kolorze, to prezentujący się bardzo solidnie, a dodatkowo w zestawie znajduje się jeden płaski przewód Ethernet. W zasadzie jest tu wszystko, czego możemy potrzebować – trochę szkoda, że producent pokusił się o zastosowanie dedykowanego zasilacza, a nie gniazda USB typu C (co zdarza się u konkurencji), a przy tym poziomie dbałości o wzornictwo, dopasowanie i solidność możemy jak najbardziej to wybaczyć.

Jeżeli chodzi o konfigurację – ta jest bajecznie prosta i w zasadzie sprowadza się do podłączenia routera z modemem za pomocą portu WAN (w moim przypadku wystarczyło podłączyć przewodowo jednostkę Huawei WiFi Mesh z terminalem ONT i podać dane do logowania – zestaw sam odczytał wszystko, co niezbędne do konfiguracji w protokole PPoE). Później wystarczy połączyć się do sieci tymczasowej (dane dostępowe znajdują się na spodzie urządzenia) i za pomocą panelu konfiguracyjnego, dostępnego w przeglądarce, skonfigurować nasz zestaw Huawei WiFi Mesh. Producent zdecydowanie postawił na minimalizm, bo opcji personalizacji jest tu tyle, co na lekarstwo – ale parę ustawień jest oddanych do naszej dyspozycji w obrębie aplikacji AI Life, do której przejdziemy później.

Warto jednak powiedzieć, że na etapie wstępnej konfiguracji musimy, oprócz SSID i hasła do sieci, ustalić hasło do panelu konfiguracyjnego routerów. To właśnie z jego pomocą będziemy identyfikować się w aplikacji AI Life, aby móc zmieniać ustawienia Huawei WiFi Mesh.

Jeśli chodzi o konfigurację satelit między sobą, nie musimy się niczym martwić – wystarczy podłączyć dodatkowe routery do prądu, a te samodzielnie połączą się z jednostką główną. Osobiście korzystałem wyłącznie z komunikacji bezprzewodowej między satelitami (później o tym, dlaczego), ale w przypadku działania przewodowego niewątpliwie będzie tak samo.

Jeśli chodzi o działanie Huawei WiFi Mesh z aplikacją, to wręcz nie ma o czym mówić – wszystko „wykryło się samo” i wystarczy być podłączonym do sieci generowanej przez ten zestaw, aby móc sterować nią z poziomu AI Life. Precyzyjniej rzecz ujmując – żeby móc zmieniać ustawienia routerów, trzeba będzie jeszcze podać wspomniane wcześniej hasło.

Co istotne, router domyślnie proponuje automatyczny wybór trójpasmowy (a więc wszystkie sieci pracują pod jedną nazwą, a router automatycznie będzie zmuszał nas do połączenia z optymalną), ale możemy również ustawić trzy niezależne nazwy Wi-Fi i hasła – zarówno dla sieci 2.4 GHz, jak i dla obu pracujących w częstotliwości 5 GHz.

Zdecydowałem się na rozmieszczenie dwóch z trzech routerów dokładnie tak, jak miało to miejsce w przypadku TP-Link Deco M4. Jednostki bazowa wylądowała więc na piętrze, mniej więcej w centralnej części domu – moduł stoi grzecznie na szafce wysokości mniej więcej 120 cm. Pierwszy satelita znajduje się na parterze, piętro niżej – jednak nie w centralnym punkcie piętra, a po prostu przy ścianie, w połowie długości domu, przez względu na długość kabla zasilającego padło na podłogę. Odległość między tymi dwoma jednostkami może nie jest największa, ale mogłoby być nieco lepiej, a więc ostatni router wylądował również na piętrze, w pokoju naprzeciwko jednostki głównej. Zamysł był taki, aby zapewnić możliwie dobrą sieć na piętrze oraz w centralnej części parteru.

Dlaczego nie zdecydowałem się na połączenie przewodowe satelit? Cóż, byłaby to opcja niewątpliwie lepsza, ale technicznie niemożliwa – no, chyba, że przewód biegłby swobodnie po podłodze. Najlepiej byłoby łączyć ze sobą jednostki za pomocą kabli, ale jeśli chcemy pracować w pełni bezprzewodowo, to najlepiej byłoby, aby jednostka główna była centralnym ogniwem, a pozostałe satelity komunikowały się właśnie z nią – choć nie jest to konieczne. Teoretycznie nie powinno być z tym żadnego problemu – w końcu zestaw ma dedykowane, trzecie pasmo o częstotliwości 5 GHz, prawda?

Konstrukcja, czyli świetne wzornictwo i równie dobra jakość wykonania

Jeżeli chodzi o kwestię wzornictwa i jakości wykonania, to mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że Huawei WiFi Mesh nie można nic zarzucić. Jasne, sam design jest kwestią preferencji – jednak do mnie konstrukcja walca w białym kolorze po prostu przemawia. Recenzowane urządzenia są przy tym nieco podobne do wspominanych już wielokrotnie TP Link Deco M4, ale można z czystym sumieniem powiedzieć, że stoją jeszcze ligę wyżej.

Wszystkie routery są świetnie wykonane – z białego, matowego plastiku, który uzupełnia delikatne, mleczne wręcz światło jasnoniebieskiej diody. Swoją drogą, na szczęście diodę tę można wyłączyć – w nocy dosyć zauważalnie rozświetla ono pokój. Huawei WiFi Mesh podtrzymuje dobre wrażenie, kiedy weźmiemy jednostki do ręki – nie są wcale lekkie, sprawiają wrażenie bardzo solidnych.

Oczywiście taka konstrukcja ma też swoje wady. Fakt, Huawei WiFi Mesh prezentują się świetnie, ale niekoniecznie muszą pasować do każdego pomieszczenia. Niestety, routery musimy trzymać w sposób widoczny na zdjęciach – czyli po prostu muszą stać w pozycji pionowej, nie da się ich ani położyć, ani podwiesić. Wysoka konstrukcja niekoniecznie zmieści się gdzieś w szafce czy na półce i warto mieć to na względzie przy wyborze routera dla siebie. Niemniej, kwestię jakości i wykonania należy podsumować wyłącznie uznaniem.

Skoro już przy konstrukcji jesteśmy, warto zwrócić uwagę na parę drobnostek. Po pierwsze, wszystkie jednostki są wyposażone w aż trzy złącza LAN (i jedno WAN) – oznacza to, że przy wygodnym rozłożeniu routerów możemy sporą część zapotrzebowania na internet „przełożyć” na kable. Z tyłu urządzenia nie znajdziemy już więcej ciekawostek – przycisk do włączania i wyłączania (co ciekawe, bez pozycji On/Off, a reagujący po prostu na kliknięcie), przycisk do resetowania oraz gniazdo na zasilanie.

Zapewne zastanawiacie się jednak, do czego służy dotykowy przycisk na froncie urządzenia. Producent informuje o tym dosyć skąpo, ale wywnioskować możemy, że do „parowania”. Wychodzi na to, że przycisk H może działać nie tylko jako przycisk do WPS, ale do ewentualnego parowania ze sobą kolejnych jednostek sieci mesh.

Na wypadek gdyby smaczków było za mało – górna część urządzenia została wyposażona w moduł NFC. Po co? Do tego miejsca wystarczy przyłożyć smartfon z Androidem, aby ten połączył się z siecią rozsiewaną przez Huawei WiFi Mesh. Funkcja przydatna, jeśli chcemy udostępnić dostęp do internetu gościom (choć do tego można wykorzystać dedykowaną funkcję sieci dla gości) lub po prostu… połączyć swój telefon po raz pierwszy.

Syntetyczne pomiary prędkości

Muszę zacząć tutaj od małego wstępu. Jeżeli chodzi o procedurę testową, to ta będzie identyczna do tej, którą przeprowadziłem przy okazji TP-Link Deco M4 – zmierzę prędkości internetu w ten sam sposób, w tych samych miejscach.

Rzecz w tym, że rezultatów z piętra nie można tutaj porównywać 1:1 – testowany zestaw Huawei WiFi Mesh wyposażony jest w jedną jednostkę więcej, niż recenzowane wtedy Deco, przez co ten poziom jest zwyczajnie lepiej pokryty sygnałem sieci bezprzewodowej. Po sztucznym zawężeniu infrastruktury do takiej, jaką oferował recenzowany wcześniej sprzęt, były bardzo zbliżone, z tendencją do minimalnej przewagi TP-Linka (co wykażą również poniższe pomiary).

Pozwolę sobie zaznaczyć już teraz, że każdy z pomiarów wykonywany był kilkukrotne, w celu sprawdzenia stabilności łącza. Udostępniana grafika tyczy się reprezentatywnego przykładu. Sieć była obciążona w możliwie stały sposób.

Deklarowane przez mojego dostawcę internetu parametry łącza to 400 Mbps downloadu oraz 40 Mbps uploadu, choć wartości te są w rzeczywistości większe. Sprawdźmy zatem, jakie parametry zaoferuje główna jednostka Huawei WiFi Mesh w przypadku połączenia przewodowego.

Rzutem na taśmę zerknijmy na rezultaty oferowane przy połączeniu przewodowym przez pozostałe satelity. Jak nietrudno się domyślić, różnica osiągniętych wyników wynika z odległości między routerami a jednostką główną – im bliżej, tym lepiej.

  • Czas sprawdzić, jak mają się prędkości łącza bezprzewodowego na pierwszym piętrze. Pierwszy zrzut ekranu tyczy się rezultatu najlepszego (czyli, w uproszczeniu, dokonanego najbliżej jednostki głównej), drugi najgorszego – czyli w największym oddaleniu od routerów. Zwracam przy tym uwagę, że ten drugi pomiar jest naprawdę przyzwoity za sprawą dodatkowego satelity umieszczonego na tym poziomie.

  • Przenosimy się na parter, gdzie komputer będzie łączył się z satelitą zauważalnie oddalonym od głównego routera. Ponownie, pierwszy pomiar tyczy się bliskiej okolicy urządzenia, a drugi został wykonany w najbardziej oddalonym miejscu domu.

  • Jeżeli chcecie mieć jakieś tło porównawcze, żeby ocenić, jak wypadły wyniki pomiarów, raz jeszcze odsyłam do recenzji TP-Link Deco M4 na łamach oiot.pl. W dużym uproszczeniu – te są nieznacznie gorsze.

    Trudno porównywać wyniki pomiarów oddalonych od siebie o nieco ponad pół roku, ale z zaskoczeniem stwierdzam, że da się odnotować tendencję. Prędkości pobierania oferowane przez Huawei WiFi Mesh są nieznacznie niższe niż te, które oferuje tańsza konkurencja – wyraźną przewagę recenzowanego zestawu widać dopiero w miejscach, gdzie przydał się zasięg z trzeciego routera. Jest jednak pewien haczyk, powiązany z hasłem backhaul – nie wydawajcie jeszcze werdyktu, wrócimy do tego później.

    Prędkości wysyłania są wyższe, ale prawdopodobnie wynika to z lepszych parametrów już u źródła – różnica na korzyść Huawei WiFi Mesh jest zauważalna już przy połączeniu przewodowym z jednostką główną. Zwraca uwagę również fakt, że ping jest na ogół o 1 ms większy – niestety, nie jestem w stanie określić, czy to kwestia kaprysu dostawczy, czy też sprzętu. Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że opóźnienia w grach są równie niskie, więc zrzućmy to na karb błędu pomiarowego.

    Huawei WiFi Mesh umożliwia rozróżnienie poszczególnych pasm nazwami, jednak wszystkie pomiary wykonywałem w trybie automatycznym, w którym urządzenia łączyły się z siecią 5 GHz. Potencjalnie w niektórych miejscach dałoby się uzyskać nieco lepszą prędkość pobierania (przy trochę wyższym pingu) w przypadku połączenia z siecią 2.4 GHz.

    Na samym końcu, dla formalności, przypomnę, że wszystkie jednostki kontaktowały się ze sobą bezprzewodowo – kablowe połączenie ze sobą jednostki głównej z jedną z satelit i pozostawienie wyłącznie jednego z routerów w trybie zupełnie bezprzewodowym, zapewne dałoby lepsze rezultaty.

    A co z backhaulem?

    Powiem szczerze, że bardzo zastanowiły mnie wyniki pomiarów i postanowiłem się sprawie przyjrzeć nieco bliżej. Przeglądając aplikację zauważyłem, że routery komunikują się ze sobą z pomocą sieci Wi-Fi_2 5 GHz. Wywnioskowałem stąd, że inne urządzenia konsumenckie – w tym na przykład testowany w tym samym czasie Samsung Galaxy A52 – powinny komunikować się z siecią poprzez Wi-Fi_1 5 GHz. Ku mojemu zdziwieniu, okazało się jednak, że laptop łączy się z tą samą siecią, co satelity…

    Postanowiłem zasięgnąć języka u producenta, przy okazji podpytując o prędkości. W dużym skrócie, ze względu na dwie satelity, obie sieci 5 GHz są wykorzystywane jako backhaul – każda z jednostek dodatkowych wykorzystuje jedno z pasm na kontakt z routerem nadrzędnym i drugą na połączenie z urządzeniami końcowymi. Natomiast druga satelita, wykorzystuje tę drugą sieć jako backhaul, udostępniając tę pierwszą urządzeniom końcowym.

    Wygląda więc na to, że w moim przypadku zadziałała konfiguracja liniowa, co zresztą pokrywałoby się z położeniem danych urządzeń. Laptop znajdował się przy jednostce głównej, a smartfon przy dalszej satelicie – stąd te rozbieżności w sieciach. Algorytm zadecydował, że najbardziej oddalony router zapewni lepszy przesył danych w przypadku połączenia z satelitą – ot, cała zagadka.

    A co kiedy każda z satelit może łączyć się z jednostką główną? Wtedy jako backhaul wykorzystywane jest jedno pasmo, zaś dla urządzeń końcowych oddawane jest to drugie. Oczywiście w przypadku urządzeń końcowych mówimy tutaj o preferowanym połączeniu – w razie mocnego zapchania jednej z sieci, z pomocą powinno przyjść ta druga.

    Skąd to całe zamieszanie? Wynika to z faktu, że każda z sieci 5 GHz ma maksymalny przesył danych na poziomie 867 Mbps. Taka konfiguracja sprawia, że żadne z pasm nie jest „zapychane” i każdemu urządzeniu można dostarczyć możliwie najlepsze połączenie. A w każdym razie tak tłumaczy to producent.

    Mam nadzieję, że udało mi się dostatecznie dobrze wyjaśnić, jak ma działać backhaul – nie chciałbym też zanudzić was technikaliami. Przekazuję wam jednak pokrótce to, co wyjaśnił mi producent – mam nadzieję, że w razie pytań będę w stanie na nie odpowiedzieć.

    No dobrze, a co to ma do prędkości?

    Huawei WiFi Mesh stara się tak rozmieszczać obciążenie sieci, aby końcowy użytkownik zawsze otrzymywał jak najlepszą jakość internetu. Producent zasugerował, że niższe prędkości szczytowe w przypadku połączenia z najdalszą satelitą mogą wynikać na przykład z połączenia do sieci 2.4 GHz. Rozwiązaniem tego kłopotu ma być rozdzielenie wszystkich trzech sieci i… sami zerknijcie, jak wyglądają rezultaty. Na początku, prędkość przy automatycznym podziale trójpasmowym jako punkt odniesienia.

    Poniżej pomiary wykonane w tym samym miejscu, w przypadku manualnego łączenia się z siecią 2.4 GHz oraz każdą z dwóch 5 GHz.

  • Wygląda na to, że nie bez powodu środkowy pomiar odpowiada „punktowi odniesienia”. Ze względu na opisaną już konfigurację backhaulu i ograniczenia sprzętowe każdego z modułów 5 GHz, przy automatycznym rozdzielaniu obciążenia, prędkość z satelity jest mniejsza, niż mogłaby być w teorii.

    Miejcie jednak z tyłu głowy, że powyższe testy są mocno syntetyczne – do sieci podłączony był wyłącznie laptop, na którym wykonywane były pomiary (stąd rezultaty nieco wyższe niż w przytoczonych wcześniej Speedtestach). W praktyce, ręczne rozkładanie urządzeń między sieciami tak, aby nie ograniczał nas przesył 867 Mbps może być… co najmniej trudne.

    W praktyce od systemów mesh oczekujemy po prostu bezobsługowej pracy. Powinno to się dziać automatycznie, na poziomie sprzętowym, kompletnie bez udziału naszej świadomości. Traktuję więc tę sekcję raczej jako wyjaśnienie zagadki i ciekawostkę, a nie rozwiązanie problemu.

    Aplikacja AI Life i przeglądarkowy panel konfiguracyjny

    Zestawem Huawei WiFi Mesh możemy sterować dwojako – z pomocą aplikacji na smartfona (tutaj w zasadzie do wyboru mamy AI Life oraz Huawei HiLink, ale skupimy się na tej pierwszej) oraz panel dostępny z poziomu przeglądarki.

    Aby zarządzać routerami z poziomu aplikacji, nie musimy w zasadzie robić nic strasznego – wystarczy uruchomić AI Life, podłączyć się do sieci rozsiewanej przez nasze routery i… gotowe. Urządzenia same pojawią się na liście i wystarczy w nie kliknąć oraz podać ustalone wcześniej hasło.

    Huawei WiFi Mesh pokazuje nam prosty ekran podsumowujący wszystkie ustawienia routera. Uwagę zwraca jakość połączenia, którą urządzenia oceniają przede wszystkim na podstawie „zakłóceń Wi-Fi”, a więc tego, jak bardzo zajęty jest kanał, z którego korzystamy. Jeśli z jakiegoś powodu uznamy, że chcemy wypaść na tym tle lepiej, wystarczy kliknąć przycisk usuń zakłócenia, aby routery zaczęły pracować na innym kanale – domyślnie routery robią to automatycznie. Poniżej pokazywana jest szybkość pobierania i szybkość przekazywania, z jaką obciążamy nasze urządzenia.

    Dalej jest już tylko ciekawiej. Możemy przeglądać listę podłączonych urządzeń, sprawdzić, do której dokładnie sieci są podłączone, odebrać im dostęp do internetu, ograniczyć szybkość lub zastosować kontrolę rodzicielską (w postaci ustalonych godzin, w których dostęp do internetu dla danego urządzenia jest odblokowany). W zasadzie to samo możemy zrobić z poziomu zakładki Kontrola rodzicielska – tam możemy także przeglądać wszystkie urządzenia, na które nałożone zostały ograniczone.

  • Szczególnie interesująca jest zakładka Diagnozuj, gdzie urządzenia niejako podpowiadają nam, co można zrobić lepiej. Jak możecie zobaczyć, aplikacja zgłasza mi, że jedna z jednostek dodatkowych jest oddalona od routera głównego w zbyt dużym stopniu – AI Life proponuje przestawienie routerów tak, aby dzieliły je nie więcej niż dwie ściany i nie więcej niż 10 metrów oraz ponowny pomiar. Cóż, w moim przypadku warunki te są w zasadzie spełnione – zdaje się jednak, że przeskok o piętro jest już zbyt dużą przeszkodą.

    Niestety, nie jestem w stanie wyeliminować tego problemu – ze względu na różnicę pięter, niemożliwe jest postawienie routerów bliżej siebie. Oczywiście najlepiej byłoby połączyć moduł główny i satelitę przewodowo, ale na ten moment wiązałoby się to z koniecznością poprowadzenia luźno zwisającego przewodu po schodach. Na pewno odbija się to negatywnie na prędkościach oferowanych przez tę jednostkę, jednak w praktyce stabilność internetu nie pozostawia nic do życzenia. Miejcie również z tyłu głowy, że obie jednostki TP Link Deco M4 pracowały od siebie w takim samym oddaleniu – a tam nie było trzeciego pasma na omówiony już backhaul. ;)

    Ostatnią już zakładką jest Sieć Wi-Fi dla gości – możemy tam ustalić nazwę, hasło, czas istnienia takiej sieci oraz ewentualne ograniczenie prędkości. Dalsze ustawienia kryją się w zakładce Więcej funkcji – nie ma tu zbyt wiele ciekawostek i pozwólcie, że nie będę wymieniał ich wszystkich. Zwracam tylko waszą uwagę na możliwość zarządzaniami nazwami i hasłami do wszystkich trzech sieci (w tym automatyczny wybór trójpasmowy), możliwość wyłączenia oświetlenia routera oraz zaplanowanie włączanie i wyłączanie Wi-Fi o określonych godzinach.

  • Ku mojemu zaskoczeniu, znacznie więcej opcji konfiguracji oddaje do naszej dyspozycji przeglądarkowy panel routerów. Nadal nie ma tu nadmiaru opcji, uwagę jednak zwracają możliwości skonfigurowania IPTV, VPN, DDNS czy przejrzenie ustawień zabezpieczeń. Swoją drogą, producent chwali się na swojej stronie, że Huawei WiFi Mesh został wyposażony w pakiet zabezpieczeń HUAWEI HomeSec

    Codzienne użytkowanie i wnioski

    Jeżeli chodzi o stabilność połączenia i zwykłą wygodę użytkowania, to zestawowi nie mogę nic zarzucić. Do sieci jednocześnie podłączonych jest minimum 10 urządzeń (czasem więcej) i trzy routery swobodnie wystarczały do zaspokojenia ich zapotrzebowania. Pokuszę się o stwierdzenie, że sieć udźwignęłaby znacznie więcej.

    A co z prędkościami osiąganymi w bardziej oddalonych punktach domu? Wciąż pewien drobny niesmak pozostawia to, że tańszy zestaw pozostawia w tym zakresie nieznacznie lepsze wrażenie. Niby można obejść to ręcznie, ale… nie o to chodzi, prawda?

    Ostatecznie dochodzę jednak do wniosku, że sprawa nie jest taka czarno-biała. Różnice w prędkości internetu nie są aż tak znaczne, a Huawei WiFi Mesh ma kilka innych cech, które mogą skłonić do jego zakupu – jak chociażby trzy pełnoprawne porty LAN (port WAN jest osobno). Tak w zasadzie, to tytuł tej recenzji mógłby brzmieć Recenzja Huawei WiFi Mesh – trzy routery z trzema gniazdami i trzy pasma za trzy dziewiątki, ale bez przesady… ;)

    W zamian za wyższą cenę, Huawei WiFi Mesh oferuje też jeszcze lepsze wzornictwo, lepszą jakość wykonania i ogólnie sprawia wrażenie sprzętu z segmentu premium. Do listy zalet niewątpliwie należy też dołączyć możliwość ustawienia niezależnych nazw dla wszystkich trzech pasm sieci Wi-Fi czy (dosyć porządny) panel konfiguracyjny dostępny z poziomu przeglądarki. A są to funkcje, za które również warto trochę zapłacić, prawda?

    Choć ocena sprzętu będzie niewątpliwie pozytywna – bo summa summarum jest to sprzęt dobry i oferujący duże możliwości, to nie pozostawia we mnie wyłącznie optymistycznych wrażeń. Jednak zadałem sobie dwa pytania:

    Czy w zupełności zaspokoił potrzeby infrastruktury sieciowej w moim domu? Tak. Czy gdybym nie przeprowadzał testów syntetycznych, to zorientowałbym się, że Wi-Fi na dole działa nieco wolniej niż w przypadku tańszego zestawu? Zapewne nie.

    Podsumowanie

    Mam wrażenie, że w tej recenzji wyłożyłem na stół wszystkie wątpliwości, jakie wzbudził we mnie zestaw Huawei WiFi Mesh. Tekst jest bardzo długi, ale uwierzcie mi, że przyglądałem się urządzeniom bardzo uważnie i nie chciałem pominąć niczego ważnego.

    Myślę, że w takim rozrachunku ocena 7,5/10 będzie uczciwa i dobrze oferuje stosunek ceny sprzętu do możliwości, jakie oferuje. W końcu za niecałe tysiąc złotych można kupić trzyelementowy zestaw do zbudowania sieci mesh, która pracuje na trzech pasmach, każde z trzech urządzeń umożliwia podpięcie trzech urządzeń przewodowo, a całość przy tym wygląda naprawdę elegancko i solidnie.

    Przy decyzji zakupowej musicie zatem kierować się swoimi indywidualnymi potrzebami. Ja przyznam szczerze, że bez bólu wrócę do tańszego zestawu TP-Link Deco M4 – dwie jednostki zupełnie wystarczają do zapewnienia internetu tam, gdzie jest on potrzebny. Jeśli jednak zależy Wam na podłączaniu większej liczby urządzeń do routerów za pomocą kabla i wysoko cenicie sobie spójność estetyczną, to Huawei WiFi Mesh jest bardzo dobrym tropem.

    Recenzja Huawei WiFi Mesh – trzy routery i trzy pasma za trzy dziewiątkiZaletywzornictwo i jakość wykonaniastabilność połączenia sieciowegozadowalające prędkości Wi-Fi - choć nadal im dalej, tym wolniejbezobsługowe działanie, prosta konfiguracjasterowanie z poziomu aplikacji + wygodny, funkcjonalny panel w przeglądarce3x3 - trzy routery, po trzy gniazda LAN, trzy pasmarozsądna wycenaWadyprędkości Wi-Fi zawsze mogłyby być większe - zwłaszcza względem tańszej, dwupasmowej konkurencjico z tym backhaulem?7.5Ocena
  • Powiązane artykuły