Czy baterię w smartfonie trzeba zużyć do końca przed ładowaniem? Czy czyszczenie pamięci RAM przyspieszy działanie naszego telefonu? A może więcej megapikseli w aparacie sprawi, że nasze zdjęcia będą lepsze? Rozprawiamy się z popularnymi mitami, które krążą wśród użytkowników.
1. Automatyczne ustawienia jasności pozwala oszczędzać baterię
Prawda jest taka: W niewielu przypadkach, zwykle zmiany są niewielkie, a czasami wręcz to automatyczne ustawienie jasności może zużywać baterię w naszym telefonie szybciej. Od czego to zależy?
Jeżeli ustawimy ręcznie maksymalną jasność ekranu i w ten sposób będziemy korzystać z telefonu niezależnie od pory dnia i miejsca, w którym jesteśmy, to zużycie prądu będzie po prostu bardzo duże. I w tym przypadku, czujnik automatycznie zmniejszający nam jasność, nie tylko oszczędzi nam baterię, ale również oczy. W innym przypadku czujnik albo nie da nam żadnych oszczędności, albo wręcz zużycie zwiększy.
Foto: ShutterstockKiedy czujnik się nie opłaca? W maksymalnym słońcu, kiedy i tak automatycznie musi ustawić najwyższą jasność. Wtedy, prócz samego ekranu, sam czujnik wysyłający sygnały do procesora telefonu będzie pobierał nieznaczną ilość mocy. Warto mieć też na uwadze, że niektóre smartfony w trybie automatycznym mogą ustawić jasność obrazu niedostępną z poziomu manualnego wyboru, jeszcze głębiej sięgając do zasobu akumulatora.
Jakie ustawienie jest więc najlepsze? Nie ma tu jednej dobrej odpowiedzi. Automatyczne ustawienie, przy korzystaniu z telefonu w normalnych warunkach, nie powinno robić żadnych znaczących różnic w zużyciu baterii.
2. Nie można ładować smartfonu innymi/mocniejszymi ładowarkami
Prawda jest taka: Współczesne smartfony są na tyle inteligentne, że same potrafią kontrolować, kiedy przepływ prądu jest zbyt duży, a bateria zbyt intensywnie się nagrzewa. W praktyce oznacza to tyle, że nawet mając trzykrotnie mocniejszą ładowarkę od tej, którą otrzymaliśmy w zestawie, wciąż możemy naładować nią nasz smartfon. Ba, możemy to robić codziennie, a żywotność baterii na tym nie ucierpi - kontroler w telefonie zawsze będzie pobierał tylko tyle prądu, ile jest mu potrzebne. Oczywiście, o ile używamy atestowanego sprzętu, a nie ładowarek zakupionych w Chinach za dolara, które są zagrożeniem nie tylko dla telefonów, ale i całej instalacji elektrycznej w mieszkaniach.
Foto: ShutterstockRównież ciągłe korzystanie z szybkiego ładowania nie ma żadnego negatywnego wpływu na żywotność naszego urządzenia, a pozwala jedynie oszczędzać czas. Z drugiej strony, znane są przypadki, że telefony jednego producenta odmawiają współpracy z ładowarkami innych firm. W takim wypadku smartfon po prostu odmówi ładowania, ale są to wyłącznie pojedyncze przypadki.
Koniecznie przeczytaj: Szybkie ładowanie, czyli ładowarka ładowarce nierówna
3. Przed ładowaniem należy zużyć baterię do końca
Prawda jest taka: Tak, o ile mamy telefon sprzed… 20 lat. Współczesne baterie nie wymagają restrykcyjnego przestrzegania jakichkolwiek szczegółowych zaleceń.
Dawniej, w latach 80. i 90. używano akumulatorów niklowo-kadmowych lub niklowo-metalowo-wodorkowych, które nie posiadały własnej pamięci. Najprościej mówiąc - nie miały wiedzy o swojej pojemności i tym, ile prądu mogą jeszcze upchać, jeżeli rozpoczniemy ładowanie, gdy nie zużyjemy ich do końca. Oznaczało to, że tylko po dobiciu do 0 proc. możliwe było skuteczne naładowanie baterii do ich pełnej pojemności.
Foto: ShutterstockDziś sprawa wygląda już inaczej. We współczesnych smartfonach znajdują się akumulatory litowo-jonowe i zaawansowane systemy kontrolujące ich zużycie. Możemy więc śmiało doładować telefon przy 20, 50, a nawet 90 proc. naładowania. I to niekoniecznie do końca. A co z cyklami ładowania? To kolejna część mitu, która mówi, że każde podpięcie telefonu do ładowarki to oddzielny cykl ładowania. Otóż nie - cykl ładowania to jedno pełne rozładowanie i naładowanie telefonu, niekoniecznie za jednym razem. Jeżeli pierwszego dnia zużyjemy 50 proc. baterii i doładujemy ją do 100 proc., a następnego dnia zrobimy to samo, to telefon odbierze to nie jako dwa, ale jeden pełny cykl ładowania.
Paradoksalnie, dla baterii litowo-jonowych znacznie bardziej szkodliwe jest schodzenie do pełnego rozładowania. Najlepiej więc podłączać ładowarkę najpóźniej w momencie, gdy pojawi nam się komunikat informujący o takiej konieczności. W niektórych smartfonach pokazuje się on przy 10 proc., w innych np. przy 15 proc.
Koniecznie przeczytaj: TOP10 powerbanków - nie daj się zaskoczyć przez rozładowaną baterię
4. Przed pierwszym użyciem należy przeprowadzić formowanie baterii
Prawda jest taka: Patrz punkt wyżej. Praktyka formowania baterii, a więc kilkukrotnego rozładowania do zera i naładowania do stu procent przed właściwym użyciem, dotyczy baterii niklowo-kadmowych. Mit powtarza się jednak regularnie, zwłaszcza wśród starszych użytkowników telefonów.
5. Nie można ładować smartfona przez całą noc
Foto: ShutterstockPrawda jest taka: dziś długość ładowania nie ma znaczenia. Jeszcze kilkanaście lat temu mogliśmy spotkać się z przypadkami "przeładowania" baterii - jest bowiem prawdą, że fizyczna pojemność baterii w smartfonie jest nieco większa, niż wskazuje nam ikona w rogu ekranu. Podobnie jak w przypadku ładowania mocniejszymi ładowarkami, tak i w przypadku pozostawienia smartfona podłączonego do ładowarki, działają jednak odpowiednie zabezpieczenia, które odetną dopływ prądu po osiągnięciu odpowiedniego poziomu. W niektórych przypadkach ładowarka zwyczajnie przestanie ładować baterię dopóki nie odłączymy i podłączymy przewodu raz jeszcze (stąd rano podłączony smartfon może mieć np. 95% naładowania), w innych będzie on co jakiś czas doładowywany, by utrzymać maksymalny poziom. Nie ma jednak niebezpieczeństwa, że telefon otrzyma za dużo energii.
6. Używanie smartfona podczas ładowania skraca żywotność baterii
Prawda jest taka: dopóki nie używamy w ten sposób telefonu przez cały czas, wszystko będzie w porządku. Mit ten powtarza się czasem przy rozmowach na temat przegrzewania się baterii. W końcu ładowanie nagrzewa baterię, a używanie smartfona, a zwłaszcza granie, podnosi temperaturę innych układów. Znów jednak rozbijamy się o odpowiednie kontrolery, które dbają o to, by telefon nie przekroczył pewnych temperatur.
W tym micie tkwi jednak ziarno prawdy, dotyczące cykli ładowania, a dokładniej w tym przypadku "mini-cykli". To zjawisko pojawia się właśnie w momencie, gdy bateria jest jednocześnie zużywana i ładowana. W normalnych przypadkach nie ma to znaczenia dla smartfona. Dopiero, gdy utrzymywalibyśmy taki stan bardzo długo i wykorzystywali smartfon do wymagających działań (jak gry), może się okazać, że pewne obszary baterii starzeją się szybciej, niż inne, bo miało w nich miejsce więcej cykli ładowania.
7. Zamykanie aplikacji i zwalnianie pamięci RAM przyspiesza działanie smartfonu
Prawda jest taka: Jest wręcz przeciwnie. Tu znów rozbija się wszystko o przedrostek "smart" - współczesne telefony same potrafią kontrolować to, czy któreś z aplikacji zużywają zbyt dużo pamięci, która może przydać nam się w danej chwili do innej czynności. Działające w tle aplikacje uruchomią się zawsze szybciej, bez konieczności ponownego wczytywania ich do pamięci RAM.
Foto: ShutterstockTrzeba pamiętać, że pamięć RAM przeznaczona jest właśnie do tego, by jak najwięcej zużywać jej w każdej możliwej chwili. Im więcej plików nasz smartfon załaduje do pamięci podręcznej, tym szybciej całe urządzenie będzie działać. Chroniczne czyszczenie RAMu spowoduje jedynie, że część z plików będzie raz za razem wczytywana marnując nasz czas, a miejsce w cennej pamięci pozostanie bezużyteczne. Jeśli zależy nam na chwilowym przypieszeniu działania telefonu - lepiej będzie się np. tymczasowo wylogować z usług, które aktualnie nie są nam niezbędne, np. z serwisów społecznościowych czy komunikatorów.
8. Wyłączenie telefonu kończy jego działanie
Prawda jest taka: Wygasa jedynie część jego funkcji. Dopóki ze smartfonu nie odetniemy zasilania poprzez wyjęcie baterii, będzie on działał, niezależnie od tego, czy będzie "włączony", czy "wyłączony". Sieć będzie się z nim stale komunikować, a urządzenie będzie namierzane nawet, gdy wyjmiemy z niej kartę SIM. Ba, jest również możliwe, że taki wyłączony telefon będzie nas… słyszał, bo mikrofon może pozostać aktywny. Brzmi niepokojąco?
O ile jednak nie chcemy parać się nielegalną działalnością, musimy docenić, że wyłączony smartfon wciąż postara się nas rano obudzić, włączając się samoistnie w odpowiednim momencie.
9. Więcej pamięci RAM i szybszy procesor oznaczają lepszy telefon
Prawda jest taka: potencjał urządzenia, a jego rzeczywista wydajność to dwie różne rzeczy. Czy ośmiordzeniowiec z 4GB RAM będzie mocniejszy od smartfonu z czterema rdzeniami i 3GB pamięci operacyjnej? Niekoniecznie. Równie ważne, jak moc sprzętu, jest sposób jej wykorzystania przez system operacyjny i poszczególne aplikacje. W praktyce jest bardzo dużo smartfonów o specyfikacji lepszej od iPhone'a, ale w praktyce duża część z nich prezentuje gorsze osiągi.
Foto: ShutterstockInna sprawa, że niektóre urządzenia lepiej będą radziły sobie wydajnościowo w grach 3D, za to wolniej działać będą inne aplikacje. Przed zakupem smartfona warto więc zwrócić uwagę na różne testy, zwracając uwagę na możliwości, które nas najbardziej interesują.
10. Więcej megapikseli w aparacie to lepsze zdjęcia
Prawda jest taka: więcej megapikseli w aparacie to "większe" zdjęcia. To jeden z mitów, który świetnie odnalazł się w świecie marketingu i liczba megapikseli w aparatach to jedna z ważniejszych wartości przy prześciganiu się o klienta. Warto jednak mieć na uwadze, co w rzeczywistości dają te megapiksele i co wpływa na jakość zdjęć.
W przypadku zdjęć, mówiąc o megapikselach (MP), mamy na myśli rozdzielczość zdjęć liczoną w milionach pikseli. W przypadku monitorów i telewizorów, rozdzielczość określamy ustalonymi standardami, jak chociażby FullHD (1920x1080 pikseli) 4K (3840x2160 pikseli) itd. Oznacza to, że standard FullHD to mniej-więcej 2MP, a 4K - około 8 megapikseli. Tak więc zdjęcie zrobione aparatem 20MP będzie znacznie większe, niż rozdzielczość stosowanych współcześnie monitorów, telewizorów, projektorów itp. Nie mówiąc o tym, że wiele popularnych lustrzanek świetnie radzi sobie w zadaniach profesjonalnych oferując 16, a nawet 8 megapikseli. Przy okazji mogą robić znacznie lepsze zdjęcia, niż aparaty w telefonach. Dlaczego?
Foto: ShutterstockWszystko rozbija się o to, że liczba pikseli/megapikseli w aparacie nie oznacza wcale jakości, z którą zostaną one zarejestrowane. Za to odpowiada zastosowana w aparacie optyka, jakość i wielkość matrycy, a także oprogramowanie samego telefonu. Jak więc wybrać aparat robiący najlepsze zdjęcia? Tutaj warto po prostu porównać, jak dane smartfony sprawują się w praktyce. Oczywiście, urządzenia robiące zdjęcia o bardzo niskiej rozdzielczości nie dadzą dobrego efektu, ale dziś rzadko spotyka się smartfony z aparatami poniżej 5 megapikseli.
Koniecznie przeczytaj: Od czego zależy jakość aparatu w smartfonie? Sprzęt to dopiero początek
11. Aktualizacje przyspieszają telefon
Prawda jest taka: różnie bywa. Najbardziej jaskrawym przykładem są tu urządzenia Apple i głośna sprawa sprzed kilku lat. Przy okazji premier nowych smartfonów, firma wypuszcza nowy software, dostępny zwykle również dla kilku generacji urządzeń wstecz. Wielokrotnie okazało się jednak, że aktualizacja na starszym urządzeniu, zamiast przynieść nowe… spowalniała działanie systemu.
Skok na kasę i zachęta do kupna nowego urządzenia? Niekoniecznie. Nowe funkcje, więcej animacji, czy bardziej zaawansowane aplikacje wymagają po prostu mocniejszego sprzętu. W takich przypadkach musimy liczyć się z tym, że niektóre aktualizacje, zwłaszcza te przynoszące nowości wraz z kolejną generacją coraz to silniejszych modeli, mogą przynieść więcej nerwów, niż radości. Trzeba mieć jednak na uwadze, że wraz z aktualizacjami łatane są różnego rodzaju dziury w systemie, które mogły narażać nasz telefon na ataki z zewnątrz.
Inna sprawa, że po aktualizacji telefon się w pewien sposób "czyści" i resetuje część ustawień. Może to dać złudzenie, że po wykonanej aktualizacji działa nieco szybciej.
12. Hot-spoty Wi-Fi są bezpieczne
Foto: ShutterstockPrawda jest taka: lepiej im nie ufać. Hot-spoty, zwłaszcza te niezabezpieczone, mogą być farmą informacji dla hakerów. Jeżeli ktoś będzie chciał, bez problemu będzie mógł przechwycić pakiety wysyłane i odbierane wewnątrz otwartej sieci. Należy też uważać na hot-spoty udające publiczne miejsca dostępowe, a będące sieciami założonymi przez hakerów. Trzeba zwracać uwagę na nazwy sieci i nie łączyć się z podejrzanymi punktami. Naszą uwagę powinny też zwrócić sytuacje, w których widzimy dwie sieci o podobnej nazwie.
Lepiej więc nie korzystać w otwartych hot-spotach z usług bankowych, ani nie przesyłać prywatnych informacji. Jeżeli jednak chcemy sprawdzić, co słychać na Instagramie, nie powinniśmy martwić się przesadnie o bezpieczeństwo.
Foto: Komputer Świat