
Bez hydroszczelinowania eksploatacja metanu byłaby wątpliwa ekonomicznie
Miały być nawet biliony m3 gazu, ale z szumnych zapowiedzi na temat łupkowego eldorado nie pozostało już prawie nic. Jednak klęska nie jest całkowita, a doświadczenia z gazu łupkowego są wykorzystywane przy poszukiwaniach i produkcji surowca z bardziej konwencjonalnych złóż.
Nasze zasoby gazu są stosunkowo małe, nowe technologie poprawiają nasz bilans.
Technologie przejęte z gazu łupkowego znajdują zastosowanie przy produkcji metanu.
Dzięki niemu możliwa będzie eksploatacja złóż, które uznawano za nieperspektywiczne.
Prof. Stanisław Rychlicki z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie postuluje, że ze względu na nowe technologie konieczne jest ponowne przyjrzenie się miejscom, gdzie mogą występować nieodkryte jeszcze złoża.
Polska pod względem zasobów gazu nie należy do europejskiej czołówki. Ponad 100 mld m3 surowca, jakie skrywają nasze złoża, to niezbyt wiele. Nic więc dziwnego, że prowadzone są próby poprawy tej sytuacji.
Metan poprawi bilans energetyczny Polski, czytaj: Geo-Metan. Rusza wielki program zagospodarowania metanu
Po tym, jak na początku dekady amerykański odpowiednik Państwowego Instytutu Geologicznego obwieścił, że Polska może mieć liczące nawet 5 bln m3 zasoby gazu w niekonwencjonalnych złożach, rozpoczął się boom na gaz łupkowy. Na nabycie praw koncesyjnych zdecydowało się kilkadziesiąt polskich i zagranicznych firm. Jednak z tej dużej chmury spadł nie mały, lecz wręcz miniaturowy deszczyk. Owszem, potwierdziło się, że gazu trochę jest. Jednak kłopoty z technologią wydobycia i problemy prawne spowodowały, że bieg po gaz łupkowy zakończył się fiaskiem.
Jednak choć możemy mówić o klęsce programu, to pewne jego elementy stają się podwaliną pod sukcesy przy bardziej konwencjonalnych złożach.
Ślad w Gilowicach
Gilowice to niewielka wieś położona trzy kilometry od Brzeszcz. Cały region silnie związany jest z górnictwem węgla kamiennego. W pobliżu fedrują górnicy w kilku kopalniach. Jednak z wydobyciem głębinowym węgla kamiennego wiążą się liczne problemy. Jednym z największych jest metan. Gaz ten w określonych warunkach tworzy bowiem z powietrzem silnie wybuchową mieszaninę. Rozwiązaniem jest odmetanowienie złóż. Oprócz poprawy bezpieczeństwa zyskujemy w tym procesie metan - cenny gaz, który można zagospodarować.
Walory takiego rozwiązania dostrzegli Australijczycy z firmy Dart. Tyle że okazało się, iż efekty prac nie są współmierne do poniesionych nakładów. Gaz co prawda był, ale w zbyt małych ilościach, aby opłacało się go eksploatować. Winę za to ponosił głównie fakt bardzo silnego potrzaskania złóż i "ucieczka gazu".
Teraz pionierski projekt na Górnym Śląsku prowadzi PGNiG, wykorzystując przy tym stare otwory australijskiej firmy. Jak zaznacza prezes potentata Piotr Woźniak, spółka wciąż "uczy się tematu", ale pierwsze efekty są interesujące.
- Wiążemy z metanem spore nadzieje - podkreśla szef giganta. Zarazem dodaje, że w pracach wykorzystywane są rozwiązania zapożyczone z prac nad gazem łupkowym.
Spółka zrobiła dwa odwierty. Jeden pionowy, drugi poziomy, tzw. kierunkowy. Aby było możliwe pozyskanie gazu, konieczny jest zabieg hydroszczelinowania (taki sam jak stosowany jest przy wydobyciu gazu łupkowego). Do otworów podawana jest poziomym odwiertem woda z piaskiem. Dzięki temu w pokładzie otwierają się szczeliny (piasek uniemożliwia ich zamknięcie), z których może wypłynąć gaz. Do jego zebrania, a także odprowadzenia wody, służy otwór pionowy.
Cóż się okazało w Gilowicach? Zabieg szczelinowania spowodował zwielokrotnienie wydobycia metanu. W ciągu roku z otworu w Gilowicach wydobyto ponad milion m3 gazu, a to już całkiem spora ilość, bo przecież mówimy o jednym otworze. Sukcesu z pewnością by nie było, gdyby nie właśnie wykorzystanie techniki z gazu łupkowego.
Sukces w Przemyślu
We wtorek prezes PGNiG poinformował, że w pobliżu Przemyśla może kryć się jeszcze nawet 20 mld m3 "błękitnego paliwa".
Więcej o potencjalnych złożach czytaj tutaj: Wokół Przemyśla nawet 20 mld m3 bardzo taniego gazu
Choć dane są szacunkowe, to nawet jeśliby faktycznie potwierdzono je tylko w części, wciąż mówimy o sporych zasobach gazu. Jednak równie ciekawe jest to, skąd wzięły się takie szacunki.
Szacunki zostały oparte na wynikach czterech wierceń na złożu Przemyśl i badań sejsmicznych. Tak więc mają one duże prawdopodobieństwo. Tylko w obecnym roku wykonane zostaną dwie rekonstrukcje już istniejących odwiertów z ich pogłębieniem oraz trzy całkiem nowe.
W kolejnych trzech latach PGNiG wyznaczy 4 place, gdzie wykona po 3 do 5 odwiertów i kilka dodatkowych odwiertów w różnych rejonach tego złoża. W poszukiwaniach będą wykorzystane rozwiązania stosowane także w gazie łupkowym.
Być może zresztą właśnie bardziej niekonwencjonalne metody pozwolą wykryć to, co się kryje pod ziemią, a co umyka badaczom stosującym tradycyjne metody. Nie inaczej jest w przypadku późniejszego wydobycia.
Ponadto w rozmowie z WNP.PL prof. Stanisław Rychlicki z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie postuluje, że ze względu na nowe technologie konieczne jest ponowne przyjrzenie się miejscom, gdzie mogą występować nieodkryte jeszcze złoża.
Być może nowa technologia pozwoli także na eksploatację takich złóż, które bez rozwiązań zaczerpniętych z wydobycia gazu łupkowego byłyby nieopłacalne.
Materiał z portalu www.wnp.pl. - Polskie Towarzystwo Wspierania Przedsiębiorczości 1997-2018
back